Oglądanie transmisji internetowej z największą nawet pobożnością i zaangażowaniem nie jest jednak tym samym, co rzeczywiste, sakramentalne uczestnictwo we Mszy Świętej.
Pamiętajmy, że obraz Mszy Świętej transmitowany przez naszą kamerkę internetową nie zastąpi prawdziwego w niej uczestnictwa.
Tymczasem w Kościele nie mamy nic ważniejszego i cenniejszego niż to uczestnictwo. Prawdziwe, realne, wspólne, „przy stole i z Chlebem”, jak mówił ostatnio Papież Franciszek.
Więc po co w ogóle ta kamerka transmitująca obraz Mszy Świętej?
Taka kamera internetowa pełni ważną rolę w życiu wszystkich naszych
chorych parafian,
w podeszłym wieku,
czy mających trudności w poruszaniu się.
To jest Ich często jedyne "okno" na Mszę Świętą, to jest Ich jedyne spotkanie się na Eucharystii z Chrystusem, to jest czasem Ich zegar, który wyznacza Im Ich rytm codziennych wydarzeń, na które z utęsknieniem codziennie czekają.
Przyzwyczailiśmy się do takiej transmisji, bo w szczycie pandemii, kiedy były zakazy nie było innej możliwości. Przez to również przyzwyczailiśmy się do wygodnictwa, bo lepiej usiąść w kapciach na miękkim fotelu, niż ubrać się i iść, gdy ciemno, zimno, wieje lub pada. Bardzo często niektórym z przemęczenia, po prostu nie chce się iść do kościoła, bo po co jak można w domu zobaczyć.
Właśnie zobaczyć - nie uczestniczyć, a przy okazji napić się, coś przegryźć, pogadać...
Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie
Żeby się nie okazało że niektórzy kiedyś Niebo będą oglądać właśnie za szybą, przez ekran komputera, telewizora, bez możliwości z nim kontaktu.
Tylko zgromadzenie liturgiczne, szczególnie w dniu Pańskim, pozwala wyznać wiarę w realną obecność Chrystusa w Eucharystii.
Od sposobu udziału w Eucharystii zależy jakość naszych relacji nie tylko z Bogiem, lecz także z bliźnimi.
Jeżeli bowiem czas eucharystycznego zgromadzenia jest tylko zewnętrznym rytuałem, w którego trakcie nasza uwaga błądzi po wielu różnych miejscach, to można mieć podstawy do obaw, iż traktujemy Jezusa po prostu jak przedmiot. Przedmiot ważny, ale niebędący Osobą.
Traktując Jezusa jak rzecz, zaczynamy też z innymi ludźmi obchodzić się jak z przedmiotami, które służą poprawieniu naszego samopoczucia. Wtedy udział we Mszy Świętej daje nam komfort spełnionego obowiązku religijnego, a bliźni są przez nas traktowani jak narzędzia, które służą uzyskaniu naszego zadowolenia.
Stąd warto pytać siebie o motywy uczestnictwa w Eucharystii - przychodzę, bo: muszę, chcę czy mam pragnienie Boga?
Na to pytanie niech każdy sam sobie odpowie.
Pandemia, jak mówią, powoli się kończy. Obostrzenia Covidowe w kościołach zostały zniesione. Wracamy do normalności. Powoli zaczyna się wiosna, w przyrodzie budzi się nowe życie.
To odpowiednia chwila, żeby rozpocząć na nowo pełne uczestnictwo w Eucharystii. Pamiętajmy o tym i starajmy się to zmienić w nas samych i naszych rodzinach.
Od autora.
Tekst powstał pod wpływem wczorajszego wywiadu z osobą, której nie po drodze z Panem Bogiem na Mszy Świętej. Cały wywiad można przeczytać klikając w