Tak dużo mówi się dziś o zdrowym odżywianiu, o unikaniu szkodliwych składników, nadmiaru cukru, niezdrowych składników. Niektórzy ludzie kupują w większości ekologiczne produkty, nabywają warzywa, owoce, jajka, mleko itd. u znanych gospodarzy. Wiele osób piecze własne pieczywo, hoduje na działce swoje warzywa, robi własne przetwory.
To wszystko mówi nam o tym, że chcemy bardziej świadomie przyjmować zdrowe pokarmy. Wydaje się jednak, że często zapominamy o tym, że nasza sfera duchowa również potrzebuje pokarmu. Musi być „odżywiana” pozytywnymi myślami, właściwymi uczuciami, dobrymi słowami. Nasza dusza również chce „jeść”.
To, czym się karmimy, wpływa na nasze „ja”. Pan Jezus odpowiedział na pokusę szatana (aby szybko zaspokoić swój głód) słowami: „nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mt 4,4). Zaś święty Augustyn stwierdził, że jesteśmy tym, czym się karmimy. Pismo Święte jest pokarmem dla naszej duszy. Dobrym pokarmem, zdrowym, właściwym, gwarantującym jej wzrost i szczęście (i to nie tylko doczesne, lecz również i wieczne).
Biblię poznajemy za pomocą rozumu, ale także angażując się uczuciowo, a nawet zmysłami (np. metoda kontemplacji ignacjańskiej). Słowo Boże może być treścią naszych modlitw i spotkań z Bogiem. Niewątpliwie potrzebna jest przede wszystkim wiara, że Pan Bóg do nas mówi i że Jego słowo ma moc sprawczą [na ten temat była mowa we wcześniejszym „Mini spotkaniu biblijnym – Słowo ma moc”]. Biblię trzeba „wchłaniać” całym sobą, smakować ją, nasycać się jej słowem, bo w przeciwnym razie będziemy odżywiać nasze wnętrze innym pokarmem, może nawet szkodliwym, aby zaspokoić swoistą pustkę, gdy doskwiera nam „głód” duchowy.
Na ostatnim spotkaniu biblijnym zastanawialiśmy się dlaczego w Piśmie Świętym, a konkretnie w czterech Ewangeliach, jest tak mało informacji na temat życia Jezusa. Chcielibyśmy wiedzieć więcej, lepiej Go poznać, dowiedzieć się szczegółów z Jego życia (np. jakie jeszcze czynił cuda, co jeszcze powiedział), motywacji Jego działania, uczuć, które Mu towarzyszyły itd. A tu mamy bardzo skromne treści, niekiedy różniące się u poszczególnych Ewangelistów relacje tych samych zdarzeń. A poza tym nie wszystko i nie zawsze rozumiemy, co autor miał na myśli: jest wiele skrótów myślowych, zdań różnie tłumaczonych w różnych wydaniach Biblii.
Pismo Święte, Ewangelie nie wyczerpują informacji o życiu Jezusa. Święty Jan Ewangelista w swoim pierwszym prologu pisze: „I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej książce, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego” (J 20,30-31). Biblia zatem ma na celu pomóc nam w wierze w Jezusa Chrystusa, a nie tylko zaspokajać własną ciekawość. Niekontrolowane „objadanie się” jest szkodliwe. Dlatego słowo Boże czytamy powoli ze czcią, karmiąc się nim tyle, ile potrzebujemy, aby się nasycić. Ufamy, że będzie ono prowadziło nas do większej wiary i głębszego poznania Pana Boga oraz Jego zamiarów wobec wszechświata i nas samych, a tym samym pomagało nam lepiej rozumieć siebie i dobrze przeżywać swoje życie (które mamy tylko jedno).
Gabriela Seifert-Knopik