Wesele w Kanie Galilejskiej
Po uroczystym odnowieniu przyrzeczeń małżeńskich wróciliśmy do hotelu, w którym mieszkaliśmy.
A tu czekała na nas NIESPODZIANKA !!!! przygotowana przez naszych pielgrzymkowych Księży.
Jaka? - Zobaczcie sami.
Cała grupa o umówionej godzinie miała się spotkać na dole w sali. Z początku niektórzy myśleli że będą tam omawiane jakieś typowe sprawy organizacyjne związane z kolejnym dniem pielgrzymki. Ale gdzie tam.
Nasi Księża dla wszystkich par przygotowali ucztę weselną, na którą zaproszeni zostali wszyscy uczestnicy pielgrzymki.
Punktem kulminacyjnym był oczywiście, jak przystało na każde weselisko TORT WESELNY
I oczywiście, jak na każdym weselu Para młoda, a właściwie wszytkie Staro-Młode pary miały ten tort dla zaproszonych gości wspólnie pokroić . Zaczynały pary z największym stażem...
Im poszło łatwo, byli jednymi z pierwszych, rach ciach... i zaliczone
Ci (wspaniali sąsiedzi), też równo "jechali"
Tutaj nasz Kolega Dawid z Małżonką (widać że się dogadują chyba😀) ciachnęli więcej, niż na trzy palce....
W tym miejscu chcieliśmy podziękować Dawidowi za udostępnienie zdjęć🙏.
Koleżanka Ewa z Małżonkiem poszli po łatwiźnie..., z drugiego boku zaczęli, bo był równy.
Kolega Andrzej z Małżonką też kroili,a właściwie to tylko Małżonka Andrzeja kroiła. Jak przystało na porządnego faceta - Andrzej nie pcha się do kuchni...wolał zrobić zdjęcie😀 i dzięki temu mamy co pokazać.
Krzywo wyszło. No dobra, dalej
No kurde (motyla noga)... ludzie czekają, a oni...Gorzko Gorzko śpiewali...
Kiedy już wszystko zostało podzielone, kiedy każdy zasiadł za stołem rozkoszując swoje podniebienia smakołykami, odezwała się w narodzie polska duma. Naród zapragnął na obczyźnie śpiewać polskie pieśni pielgrzymkowe z kategorii "weselne".
I po kolei poleciało, na kilka głosów: Szła dzieweczka do laseczka..., Życzymy życzymy..., Gdzie strumyk płynie z wolna...
Oczywiście toasty też były. W końcu wino w tym miejscu, to obowiązkowo należało spróbowć.
Było też Gorzko, gorzko, Młody temu winny..., Młoda temu winna... i kilkakrotnie A teraz idziemy na jednego...
Taka mała ciekawostka. Pan właściciel tego hotelu, na co dzień był przyzwyczajony do grup pielgrzymkowych, do piosenek pielgrzymkowych. Pewno zna polską Barkę... i Czarną Madonnę..
A tu, przy naszym okolicznościowym repertuarze zjawił sie osobiście, ze swoimi pracownikami aby podziwiać nasz śpiew. Chyba mu się podobało, bo klaskał i próbował z nami śpiewać...
Nie było tu miejsca na politykę. Każdy mógł nawiązać kontakt z sąsiadem. Niektórzy nawet zainteresowali się talerzykiem u sąsiada😀
Ogólnie było bardzo fanie. Z całej tej uroczystości wypływają 3 wnioski
1. wszyscy dobrze sie bawili, jak przystało na weselu
2. nikt się nie upił
3. poza zbitą (na szczęście) szklanką nie było innych strat
Nad porządkiem na weselu czuwała Pani Cesia, która była duszą towarzystwa, Animatorem przy naszym stole.
Dziękujemy naszym Księżom pielgrzymkowym za zorganizowanie nam tych uroczystości
Widać, że nasi Księża są zadowoleni, bo nie musieli tortu weselnego kroić, gdyż albowiem była to była bardzo stresująca robota....
Do następnego razu. 🙏🙋