Już dzisiaj  będziemy w naszej parafii błogosławić pojazdy z okazji przypadającego w tym tygodniu wspomnienia świętego

Święty Krzysztof, bo o nim mowa, liczył sobie bagatela 12 łokci! Niekwestionowany olbrzym, czyli największy spośród świętych! Tak zeznaje Złota Legenda Jakuba de Voragine a uśredniając łokcie antwerpskie, lubeckie, a nawet tureckie wychodzi nam ponad sześć metrów wzrostu ! Największy spośród świętych,

 

 

 

 

Na autostradach, szosach i polnych drogach naszych wakacyjnych ekskursji wesoło sobie podskakuje święty Krzysztof. A to w charakterze breloczka do kluczy, a to zawieszki, czasem zapachowej naklejki z modlitwą czy obrazka. Takie uroki współczesnych odsłon religijności, wciąż głęboko naznaczonych fenomenem długiego trwania.

W tym kontekście przegrywa nawet z nim sama Matka Boska!

To co dziś jest breloczkiem, kiedyś było Krzysztofkiem – niewielką plakietką z wyobrażeniem świętego, który chronił w podróży najdłuższej i najważniejszej, jaką było życie! Pobożność ludowa udomowiła i familiaryzowała największego spośród świętych!

I choć imię znane, dość popularne współcześnie, to jednak mało kto pamięta, że pierwszym imieniem przyszłego świętego był Offero lub Reprobus, wykładane jako odrażający, choć w grece znaczy tyle, co przeklęty. Dość stygmatyzujące, ale podobno powierzchowność olbrzyma raczej nie należała do przysiadających. Opowieść o jego losach jest częściowo znana, podobnie jak motoryzacyjny patronat.

Będąc olbrzymem, chciał mieć nad sobą kogoś większego. Zamarzyło mu się służyć największemu spośród panów i wyruszył w drogę! Napotkany król wydawał się być potężny. Został na jego dworze, ale szybko się okazało, że król trzęsie portkami przed diabłem. A zatem Reprobus poszedł do diabła! Diabeł zdawał się być elektryzująco pociągający. Rozpusta, rozlew krwi i nieumiarkowany apetyt. To mogło się podobać! Do czasu! Diabelski oręż rozbroił przydrożny krzyż. Nasz poszukiwacz absolutu, zrozumiał, że marna to potęga, która ucieka na widok rzymskiej szubienicy. Diabła wyśmiał i ruszył szukać Tego, który na krzyżu starł czartowskie panowanie. Przewodnikiem mu w tej drodze był pustelnik. Zaczął się znaczący przeskok jakościowy w życiu Reprobusa. Surowe posty i długie modlitwy były ponad siły giganta, zaczął słabnąć, pogrążać się w duchowym odrętwieniu. Widział, że zbyt wąska jest ta droga, którą przyszło mu wędrować do Króla królów. Rozpłakał się z niemocy i frustracji. Mądry mnich, zrozumiał, że to nie typ ascetyczny, że człowiek czynu musi się realizować w inny sposób. Dostrzegając, może jako pierwszy w życiu Reprobusa, jego szlachetne serce, silną wolę i na średniowieczny sposób uznając, że jest ów wysoki i silny w swoich członkach. Takie dary nie mogły pójść na zmarnowanie i Krzysztof otrzymał misję przenoszenia na swych silnych ramionach przez rwący nurt rzeki wędrowców. Podpierał się w tym brodzeniu kijem, który również okaże się być kluczowym elementem pobożnej narracji.

I tak docieramy do najbardziej znanej historii z opowieści hagiograficznej. Na brzeg rzeki przybywa dziecko, budząc swoim delikatnym a donośnym głosem śpiącego po trudach codzienności giganta. Cierpliwie przenosząc małego wędrowca, odczuwa ciężar z każdą chwilą większy. Nie może być inaczej, okazuje się bowiem, że dźwiga na swych barkach Stworzyciela świata! I tak w nurtach rzeki staje się prawdziwym chrześcijaninem z wody i Ducha, choć był nim przecież już od dawna w swoim sercu. Stał się Krzysztofem, czyli niosącym Chrystusa! Na polecenie Dzieciątka Jezus wsadza kij, którym się podpierał w ziemię, a ten staje się rozłożystą palmą daktylową. Nasz drągal również wydał owoc – niosąc pocieszenie prześladowanym chrześcijanom, a wreszcie ponosząc śmierć męczeńską za Chrystusa. Spotkanie z malutkim Stwórcą nie sprawiło, że Krzysztof stał się gładkolicym. Lżono go z powodu jego brzydoty, kazano zakrywać twarz. Nic sobie z tego nie robił. Świadom swojej brzydoty i świadom swego wewnętrznego piękna! Nie imały się go płomienie, strzały, a nawet żądze! Dwie przyprowadzone putany – Nicea i Akwilla, za sprawą Krzysztofa i blasku bijącego z jego brzydkiej przecież twarzy, stały się gorliwymi chrześcijankami, które w świętym gniewie zniszczyły pogańskie bożki. Śmierć poniósł ścięty mieczem, a krew jego uzdrawiała ślepotę oprawców.

Po śmierci św. Krzysztof stał się patronem wszystkich podróżnych, ale przede wszystkim tych, którzy przeprawić musieli się przez Styks. Uznawano go za patrona chroniącego od nagłej i niespodziewanej śmierci − najgorszej rzeczy, jaka może przytrafić się wierzącemu człowiekowi. Wierzono również, że kto w ciągu dnia spojrzy na wizerunek świętego zostanie przez cały dzień ustrzeżony od tego nieszczęśliwego zdarzenia − katastrofalnego w skutkach. Stąd wznoszono w średniowieczu gigantyczne posągi Krzysztofa, które potem reformacja walcząc z papistowskim błędem zamieniła na Goliata (odejmując − kolokwialnie mówiąc − postać małego Chrystusa).

A jeśli Krzysztof niósł na swoich ramionach Słowo Ojca Przedwiecznego, no to oczywistym się stało, że powinien również patronować wszystkim posłańcom a później listonoszom.  Kult świętego Krzysztofa w Polsce nie był do XX wieku zbytnio rozpowszechniony. Gdzieniegdzie znaleźć można jego oleodrukowe wizerunki, zapewne tam, gdzie jakiś Krzysztof zamieszkiwał i bardzo pragnął posiadać obraz swojego świętego patrona. Niektórzy nosili przy sobie niewielkie medaliki zwane „Krzysztofkami”, a od 1934 roku stał się patronem zmotoryzowanych, z własną formułą poświęcenia pojazdów.

 

Tak dla przypomnienia

Spis pieśni jakie powinni śpiewać kierowcy podczas szybkiej jazdy samochodem:

  • 80 km/h — „Pobłogosław Jezu drogi”
  • 90 km/h — „To szczęśliwy dzień”
  • 100 km/h — „Cóż Ci, Jezu, damy”
  • 110 km/h — „Ojcze, Ty kochasz mnie”
  • 120 km/h — „Liczę na Ciebie, Ojcze”
  • 130 km/h — „Panie, przebacz nam”
  • 140 km/h — „Zbliżam się w pokorze”
  • 150 km/h — „Być bliżej Ciebie chcę”
  • 160 km/h — „Pan Jezus już się zbliża”
  • 170 km/h — „U drzwi Twoich, stoję, Panie”
  • 180 km/h — „Jezus jest tu”
  • 200 km/h — „Witam, Cię Ojcze”
  • 220 km/h — „Anielski orszak niech mą duszę przyjmie”…

 

Kto ma samochód i jeździ niech uczy się na pamięć tych pieśni emotikony jazdy 400 2287097

 

opracowano na podstawie strony www.kulturaludowa.pl


Porządek Mszy Św.

 

Niedziela

07.30

9.00 (Grotowice)
11.00 (rodzinna)
18.00

Poniedziałek 18.00
Wtorek 18.00
Środa 8.00
Czwartek 18.00 (szkolna)
Piątek 18.00
Sobota 8:00
17.00 (Grotowice)

 

 W niektórych okresach roku litugicznego, wybrane dni świąteczne i uroczystości oraz w związku z innymi nietypowymi sytuacjami powyższy stały plan liturgii może ulec zmianie. 
Informacje na ten temat umieszczane są w planie intencji oraz ogłoszeniach na konkretny tydzień 
(proszę sprawdzać w zakładce aktualności).


Okazja do spowiedzi codziennie ok. 15 minut przed każdą Mszą Św.